Panorama Rumi w śnieżnej odsłonie
…zanim przyjdzie na dobre wiosna i pisanie o śniegu stanie się niedorzeczne wspomnę o szybkich, ale zamierzonych zdjęciach. Panorama Rumi i ujęcia w śnieżycy oraz tradycyjnie nieco offtopów.
Ostatnio zima na Pomorzu nie rozpieszczała nas iści arktycznym pięknem. W ubiegłym roku było niewiele śnieżnych dni, a mimo to, żądny białych kadrów, zdołałem roztrzaskać drona na nielicznych wypadach w teren. Maszyna spadła w lesie i rozbiła się nie robiąc nikomu szkód, poza moim portfelem. Nie chcę nawet szerzej wspominać tej przygody, bo jeszcze szlag mnie trafia, na samą myśl.
Zostały mi niedokończone porachunki z zaplanowanymi zdjęciami, zwłaszcza w okolicach drogi Łężyce – Rumia. Asfaltówka ta jest pięknie położona w wąwozie między wzgórzami morenowymi. Uwielbiam trenować tam podjazdy szosówką i mknąć w dół, gdy jest mały ruch aut. Treningowy klasyk zatem, ale też urozmaicony teren do zdjęć. Jest tam zróżnicowanie rzeźby terenu i drzewostanu, a sama droga stanowi pewien motyw.
Sesje nad podjazdem w kierunku Łężyc | latanie w śnieżycy
Gdy późną zimą pogoda ochłodziła się z dnia na dzień, podjąłem zaległe wyzwanie i działałem planowo. Ruszałem na zdjęcia codziennie popołudniami, gdy zbliżał się zachód słońca. Odkładałem wtedy inne zajęcia, jak Anglik, gdy czas na herbatę o piątej.
Nie był to długi czas, bo warunki pogodowe zaraz wróciły do jesiennych. Nadal czuję niedosyt. Udało się jednak trafić zarówno słonecznej zimy jak i pochmurnej śnieżycy.
Poniżej kilka ujęć, m.in.: krętej serpentyny schodzącej w kierunku Rumi, w spokojnej pogodzie, jak i w śnieżnej kipieli. Przy tej wyobraźnia zdaje się podpowiadać jak wyglądało wszystko na ulicach Rumi, podczas gdy bezkarnie unosiłem spojrzenie nad szczytem podjazdu.
Loty nad Rumią o magicznej porze | panoramy powstałe mimochodem
Pewnego dnia był też zjawiskowy zachód słońca z malowniczą formacją chmur. Na facebookowej grupie „Z aparatem po Rumi” momentalnie pojawiły się zdjęcia nieba. Tego popołudnia ja też robiłem zdjęcia. Wzniosłem drona w centrum miasta. Powstały dwie panoramy i kilka ujęć w różnych kierunkach.
Widok Rumi o magicznej godzinie | metafizyczne refleksje
Urzekł mnie nastrój zimowego popołudnia, a zdjęcia wzbudziły wspomnienia sprzed lat. Kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, czekałem również na dni kiedy śniegu na dworze nie brakowało. Wariowaliśmy w nim do upadłego, a to chodząc na sanki na skraj lasu, a to budując igloo na podwórku. Przypomniało mi się żywo, jak wtedy odczuwałem nastrój popołudnia – swoistą równowagę jasności, kiedy światło już łagodnieje, ale jeszcze nie zmierzcha. Jest stonowane oświetlenie, a kolory zmieniają się w pastele o kosmicznych nieraz barwach. Swoisty hipnotyczny nastrój dawał niebywałą przyjemność bycia na dworzu, coś jak cisza przed burzą, ale zupełnie innego. Tyle że podobnie lub bardziej ulotne. Po latach czytałem w starych książkach o fotografii o magicznej godzinie, a wtedy jako dziecko odczuwałem przecież taki hipnotyczny nastrój. Wydawało się to jedynie przedwieczorną przyjemnością zabaw w śniegu. Dziś wiem o zjawisku w przyrodzie, ale czy to potrzebne do samego odczuwania przyjemności. Raczej nie, natomiast połączyły się te dwa zagadnienia. Ot olśnienie.
Metafizyczne myśli wywołało też ujęcie osiedla obejmujące dom, szkołę i wiele „scen” życiowych przygód zawartych w jednym kadrze. Ujęcie z góry miniaturyzuje obszar na którym odegrało się tak wiele rozmaitych historii… To trochę podobne wrażenie do tego co opisują astronauci patrzący w kierunku ziemi z oddalenia. Dystans daje inne warunki do refleksji.
Uznałem że to wartościowe ujęcia, wykonane w specyficznym, wyjątkowym oświetleniu. Zachody słońca i malownicze kompozycje na niebie są wyjątkowe zimą… Niech każdy rumianin sam zatrzyma się nad zdjęciami z lotu ptaka i stwierdzi jakie wspomnienia budzą te ujęcia. Polecam oglądać na monitorze większym niż smartfon – tak szerokie ujęcia zyskują na wielkich powiększeniach.