Pewnego wieczoru w Rumi | Premiera albumu "Z aparatem po Rumi"
Czerwcowy wieczór.
Był czerwcowy wieczór. Czas, kiedy zupełny zmrok zapada bardzo późno i trwa stosunkowo krótko. Po zachodzie słońca niebo ujmująco mieni się w granatach, dając szansę na ciekawe zdjęcia wieczorne i nocne.
Zajęty tego dnia swoimi sprawami nie planowałem żadnych zdjęć. Mimochodem jakoś zwróciłem uwagę, że warunki są akurat bardzo obiecujące. Poświata, jaka została po zachodzie słońca, nie dawała niebu zgasnąć i pogrążyć się w czerniach. Nieliczne ciemne chmury rysowały coś na jasnym niebie. Ujęty takim widokiem nad głową, wpadłem na pomysł szybkich zdjęć na spontanie.
Z poziomu ulicy budynki zasłaniały niebo, a wokół mnie brakowało tematu. Zamiast jeżdżenia za miasto, aby znaleźć ciekawą perspektywę i kompozycję – postanowiłem wznieść punkt widzenia do góry. Oddalenie od miasta, ale wzwyż, było najszybszym możliwym eksperymentem. Szybkie uporządkowanie pierwszego planu, zmiana proporcji i szersze spojrzenie na widowisko za jednym zamachem. U góry odsłoniła się niespodzianka.
Szybki eksperyment | Wolant w górę!
Zrobiłem szybką przerwę na zdjęcia. Plan był prosty. Po kilku minutach dron z pełną mocą wspinał się nad miasto.
Szeroki plan odsłonił to, co dzieję się w głębi, a czego nie byłem świadomy idąc ulicą. To nie widok samego nieba okazał się najciekawszy. Ujęcie z góry ukazało łąki w dolinie za Rumią wraz ze skarpą dzielącą tereny położone na różnej wysokości. Z wyższych obszarów mgła spływała na całą dolinę i zbliżała się w kierunku miasta. Niczym pierzyna okrywała z wolna wszystko wraz z zapadającym zmierzchem.
Na zdjęciu oglądanym w powiększeniu uderzające były te dwa nastroje, dwie pogody sąsiadujące ze sobą. Zwłaszcza w odniesieniu do niektórych zakamarków widzianych w miniaturze z góry. Znane mi spokojne zakamarki miasta, czyste uliczki w najbliższej okolicy. W oddali zaś droga w kierunku Mrzezina, gdzie w totalnym „mleku” jadą gęsiego samochody na światłach.
Grupa "Z aparatem po Rumi" | od facebooka po plenerową wystawę prac
Zdjęciem zdecydowałem podzielić się z innymi ludźmi fotografującymi Rumię, członkami facebookowej grupy „Z aparatem po Rumi”. Grupa utworzona została przez Urząd Miasta i wciągała do zabawy coraz większą ilość aktywnych uczestników. Pozytywny odbiór i aktywność przekonały władze miasta, aby uczcić wszystko plenerową wystawą wybranych prac.
Sporym zaskoczeniem i miłą niespodzianką było dla mnie zaproszenie do udziału w wystawie i nominowanie do niej powyższej fotografii.
Premiera albumu "Z aparatem po Rumi" w Stacji Kultura | miasto to miejsce i ludzie
Po pewnym czasie, z jeszcze większym zdumieniem odebrałem zaproszenie na uroczystość związaną z premierą albumu z pracami uczestników naszej grupy. Szczerze powiem, że było to dla mnie niezwykle miłe wydarzenie. Zwłaszcza, że ostatnie czasy obfitowały w różne zawirowania i przygody. Sama atmosfera grupy, pasja łącząca ludzi i poziom prac, do tego reakcja organizatorów, wszystko stworzyło razem niezwykle pozytywną energię. Warto celebrować przyjemne aspekty życia, wspólne pasje i zamiłowanie do okolic. Spojrzenie na Rumie jest tak różnorodne, jak duża liczba par oczu je pokazała. Każdy dołożył swoją cegiełkę do albumu. Ma to przewagę nad monografią jednego autora.
Na uroczystość można było zabrać rodzinę. Udało mi się być ze starszym synkiem Krzysiem. Młodszego Antka zatrzymało przeziębienie. Musieliśmy podzielić się z Moniką pomiędzy uroczystość, a domowy szpital na peryferiach. Ostatnie tygodnie to niestety pasmo infekcji w szkołach… Następnym razem nie odpuścimy takiej okazji, jeśli się nadarzy, postaramy się być całą ekipą.
Spotkanie odbyło się w naszej słynnej bibliotece Stacja Kultura. Były gratulacje i podziękowania, wręczenie świeżutkich egzemplarzy albumu autorom fotografii, wspólne pamiątkowe zdjęcia, słodki poczęstunek i chwile rozmów.
Album
Nie sposób pominąć samego albumu. Dość powiedzieć, że zawodową codziennością jest dla mnie wymaganie jakości prac i wydruków. Jeśli zatem album uspokoił moją dłoń w dotyku papieru, a oko reprodukcją barwną – niech to zaświadczy o moim zadowoleniu z druku. Powiększając moją pracę na dwie strony, ktoś dołożył ponad wyraz starania, aby wszystko zostało należycie oddane. Chylę czoła.
Zdjęcia z uroczystości pochodzą z oficjalnego funpage Miasto Rumia, dzięki uprzejmości Urzędu Miasta. Na dole wpisu wstawiam oryginalny post z uroczystości.
Świeży powiew i nowe pomysły | synergia grupy i inspiracje
W okolicy nie brakuje tematów do zdjęć, miasto jest pod tym względem świetnie położone. Przekonuje się o tym od lat uprawiając w okolicach sport, ale także snując się z aparatem.
Co do fotografowania – realizuje tu na miejscu zdjęcia przyrodnicze. Gdy czas bywa deficytowy i brakuje go na dalsze wyjazdy, choćby w rodzinne mazurskie strony, przewagę daje bliskość. Dostępność tematów i możliwość łatwych powtórek pozwoliły mi zrealizować sporo udanych projektów do portfolio.
Nie chciałem zalewać wspomnianej grupy swoją twórczością, myślę jednak że pokazanie możliwości może być inspirujące i zachęcające dla innych. W naszych okolicach na prawdę jest co obserwować i pokazać, a na pewno jest po co wyrwać się na spacer i czerpać z otoczenia. Ta myśl przekonuje mnie do aktywności w grupie, ale rodzi też pomysł cyklu na niniejszego bloga – o przypadkach danych fotografii i sesji i związanych z nimi zmaganiach.
Poniżej wpis o wydarzeniu wprost z funpage miasta.
Jeśli fotografujesz Rumię i okolice, lub chcesz obejrzeć prace ludzi z grupy polecam odwiedzić jej profil na facebboku: „Z aparatem po Rumi„